|
DOROBEK LITERACKI:
Janusz Korczak (właściwe nazwisko Henryk
Goldszmit) był synem warszawskiego adwokata.
Jego dzieciństwo było smutne. Pierwsze lata
spędził w domu pełnym zbytków i służby. Ten
okres to jednak okres samotności. Nie wolno mu
było bawić się z biednymi rówieśnikami z
podwórka. Sielankę, cieplarnianą atmosferę domu
przerwała nagle choroba umysłowa ojca. Na
leczenie, które nie przyniosło większego
rezultatu matka Cecylia wyprzedawała cenne
przedmioty. Dom został zlicytowany, a ona z
dziećmi przeniosła się do uboższego mieszkania.
Odtąd Henryk zaczął zarabiać korepetycjami.
Uczył dzieci z bogatych rodzin. Rozpoczął pracę
w Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej 92.
Współpracował z "Naszym Domem" w Pruszkowie.
Korczak stosował zasady pedagogiczne: równość
praw i obowiązków, sprawiedliwość. Działał sąd
koleżeński. Bronił słabych i cichych. Uważał, że
nie ma dzieci - są ludzie. Podkreślał ogromne
znaczenie szacunku dla dzieci, ich małych trosk
i wielkich problemów. Gdy Niemcy przesiedlili
sierociniec do getta Korczak prosił swych
polskich przyjaciół o kwiaty, obrazy, aby umilić
dzieciom pobyt w ich więzieniu. Nie istniały dla
niego godziny policyjne, niebezpieczeństwa
łapanek. Poświęcił się całkowicie dla swych
dzieci.
|